
Posiadanie psa to nie tylko chwile chwały, lukru i super fot w socialach. To też nie same chwile przyjemności, ale o tym innym razem. Bo dzisiaj o tym, że posiadanie psa to hiper odpowiedzialność. Za jego życie, dobrostan, a przede wszystkim za jego ZDROWIE.
Jest szereg profilaktycznych badań, które należy wykonywać zwierzętom regularnie. Celowo użyłam słowa „należy”. Bo uważam, że to nie kwestia naszej dobrej woli, lepszych czasów czy ochoty. To nasz absolutny obowiązek.
Na czyimś przykładzie zwykle najłatwiej jest wytłumaczyć sensowność czynności. Dlatego uznałam, że będziemy dobrym przykładem i pokażę publicznie jak wyglądają te zabiegi, które u nas były konieczne do wykonania akurat teraz. Ilva ma techniczne przeglądy wykonywane raz w roku. Obejmują badanie kliniczne wykonane przez lekarza weterynarii, pełne badania hematologiczne, biochemiczne i hormonalne. Do tego przeglądowe USG jamy brzusznej. Co pół roku wykonuję jej badanie kału w kierunku obecności pasożytów dobierając leki przeciwrobacze. Raz na trymestr dostaje też leki p/kleszczowe.
Do tego ma wykonany profil DNA i wszelkie badania genetyczne, które są istotne z punktu widzenia rasy – DM (mielopatia zwyrodnieniowa exon 2), DW (karłowatość przysadkowa), MDR1 (defekt genu MDR-1, zwany nadwrażliwością na leki), SLC (hiperurykozuria). I wiele więcej zresztą – wiem nawet jakie ma genetyczne uwarunkowanie ilości zrzucania sierści 😉
We wtorek spędziłyśmy dzień w Przychodni Łapa na Pulsie, bo trochę spraw miałyśmy do ogarnięcia. Najpierw Ilva miała wykonywane echo serca, które wciąż miałam zaległe do kompletu badań. Wykonała je nam najlepsza kardiolożka w Polsce – lek.wet. Marta Boruczkowska. Całe szczęście Ilva serce ma jak dzwon, więc bez problemu można było przejść do znieczulenia.

Jakiś czas temu na skórze wargi pojawił się Ilvie brodawczak. To wirusowa infekcja. Takie zmiany skórne nie są groźne, zazwyczaj obejmują okolice pyska i często są samoograniczające. Jednak niedawno pojawił się drugi w super kiepskim miejscu – na spodniej stronie powieki. W efekcie mrugając rysował Ilvie po rogówce. Nie chcąc dopuścić do rychłych stanów zapalnych oka trzeba było go usunąć. I zrobić go tak, żeby na powiece nie było blizny, która nadal by drażniła oko.
No dobra, przyznam, że trochę panikowałam z tym okiem, ale chirurg lek.wet Dominik Kowalski ze stoickim spokojem usunął obie zmiany za pomocą plazmy nie słuchając moich merytorycznych uwag typu „jak ją skaleczysz to zabiję” 😂 Dzięki plazmie manipulując przy takich okolicach jak oko, można usunąć zmianę bez użycia skalpela czy lasera, a więc nie naruszając ciągłości tkanki i nie powodując ziarninowania i bliźnienia.


Mając Ilvę w znieczuleniu od razu zrobiliśmy jej sanację zębów. Ilva nie ma większych problemów z kamieniem nazębnym, jednak mimo to, po prawie 5 latach naprawdę wypadało zrobić jej porządny przegląd stomatologiczny. I całe szczęście, bo okazało się, że czerwona kropka na końcu prawego kła to nie przebarwienie, a krwiak wewnątrz zęba.


Na miejscu wykonane zostało zdjęcie RTG zęba, które potwierdziło sytuację (czyżby moja kanapa, którą przegryzłaś na pół parę dni temu Ilvuniu była jednak dość twarda? 😤). Niestety Ilvie jako wilczakowi trzeba było wykonać dwa zdjęcia RTG, żeby ująć całość kła – kły u wilczaków są tak duże, że się nie mieszczą w jednym kadrze 😉 Jednak ząb pozostaje nadal żywy, co jest super wiadomością.
Lek.wet. Kowalski ostatecznie wyczyścił Ilvie wszystkie zęby, założył dodatkowe szkliwo zabezpieczające drobne uszkodzenia i Ilva ma znowu uśmiech jak z Hollywood 💪 Kieł nadal do obserwacji – oby krwiak się wchłonął i nie spowodował martwicy zęba :/
Po południu przyszły również wyniki badań laboratoryjnych. Całe szczęście zarówno badania hematologiczne jak i biochemiczne wyszły idealnie w normie. Ciekawa byłam również wyniku hormonu T4, który u psów jest parametrem, którym monitoruje się stan funkcji tarczycy. Wykonywałam Ilvie oznaczenie T4 w lutym i jego wartość była zbyt niska. Dlaczego wtedy nie sięgnęłam po np. Forthyron (weterynaryjny odpowiednik Euthyroxu), tylko pozostawiłam parametr do kontroli? Ponieważ Ilva była wtedy w cieczce, podczas której wartości stężeń hormonów tarczycy mogą być przejściowo zaniżone. Obecnie wszystko wróciło do normy.
Zdjęcie tytułowe zrobiłam we wtorek podczas zabiegu Ilvy, który przeprowadzany był w pełnym znieczuleniu. Marudziłam, że na pewno ma zimne stópki 😉 Wiem, że opiekunowie nie bywają podczas zabiegów na sali operacyjnej. Ja mam to szczęście, że czasami mi wolno 😉 Panuje ogólna zasada, że nie leczy się własnych zwierząt samodzielnie i zgadzam się z nią w stu procentach. Przy własnym psie dochodzą emocje, które są najgorszym doradcą w takich chwilach 😉
Ekipo Łapy na Pulsie dziękuję from the bottom of my heart za ogarnięcie nas obu tak sprawie i za skuteczną zdolność wysłania mnie po kawę kiedy robię się wybitnie merytoryczna 😂


Dzięki wszystkim powyższym zabiegom następnego dnia rano dzień Ilvy wyglądał już tak, jak na zdjęciu poniżej. Dzięki użyciu plazmy obyło się bez ran czy szycia, a zabiegu stomatologiczne ewidentnie sprawiły jej sporą ulgę. Dla dekompresji z samego rana pojechałyśmy na plażę, gdzie Ilva może szaleć i pływać do woli. Wrócił mój wesoły piesek 🙂
