
Od uszkodzenia skrzyni biegów w swoim samochodzie, przez zostanie matką CSV, aż po napisanie e-booka o Teorii Zapachu – studium przypadku ツ
Zapach wody
Kiedy pierwszy raz rozmawiałam z hodowczynią o wzięciu Ilvy, siedziałam na parapecie okna na ostatnim piętrze kliniki, w której ówcześnie pracowałam. Znajdował się tam oddział rehabilitacji weterynaryjnej i pamiętam, że całe pomieszczenie wypełniał zapach wody z bieżni wodnej. Długą godzinę zadawałam pytania, miałam trylion wątpliwości, cud że Margo miała do mnie cierpliwość. Na psa byłam przygotowana zawsze – ale czy na CSV?
Po tej rozmowie klamka zapadła – rodzina się powiększy! Będzie dziewczyna!

Zapach szczenięcia
Dzień przed wyprawą po Ilvę, jadąc trójmiejską obwodnicą na krótką wizytę w laboratorium przed urlopem, spadł mi wrzucony piąty bieg. Samochodem zatrzęsło. Wrzuciłam bieg ponownie – nie działał! Zostawiłam go na czwartym biegu i najszybciej mogłam jechać z prędkością 60 km/h. “O nie, jak teraz pojedziemy po Ilvę!”, przeżywałam w myślach. No dobrze, trochę przekleństw na głos też było ツ Następnego dnia czekała nas przecież 1040 kilometrowa trasa! Był 29 grudnia, na zewnątrz zimno i mroźnie. Byłam załamana, a lodowate powietrze cięło nos. Tylko delikatny cytrynowy zapach olejku w samochodzie nie dawał za wygraną. „Wymyśl coś, coś się musi dać zrobić, przecież nie chcesz tego odwoływać”, myślałam. Zadzwoniłam do Asi, mojej szefowej i ówczesnego dyrektora zarządzającego całej kliniki – „Aśka, pożycz mi samochód, proszę!”
Wieczorem pod mój dom podjechała Asia (jesteś najlepsza!) i śmiejąc się ze mnie wręczyła mi pęk kluczy do swojego samochodu. „Pod warunkiem, że zrobisz i wyślesz mi zdjęcie natychmiast po tym jak tylko ją odbierzecie!„ Dotrzymałam słowa ツ
Kiedy po pożegnaniu w hodowli ruszyliśmy w trasę powrotną, już po kilku mi minutach cały samochód wypełnił się zapachem szczenięcia. Trochę mleka, trochę rozgrzanej sierści, trochę siuśków ツ Ilva leżała na tylnym siedzeniu w klatce kennelowej i wpatrywała się w nas z nieukrywaną ciekawością. W ciszy. “OMG”, pomyślałam, “przecież tak się nie zachowują psy!”. Kiedy patrzyłam na to małe coś, które wlepiało we mnie swoje jeszcze wtedy błękitne oczy, zrozumiałam, że zmieni się wszystko.

Szczenięta wilczaków to nie są puchate kulki do tulenia i kochania, mimo, że wyglądają stricte jak puchate kulki do tulenia i kochania ツ Życie z małym CSV to wieczna walka o własne ręce, stopy i ciuchy i o przeżycie otaczających je twoich rzeczy. Zamiast głaskać i całować trzeba coś robić, odwracać uwagę i uczyć, uczyć, uczyć…
Zapach wiosny
Szybko zauważyłam Ilvy zamiłowanie do węszenia. Zamiast beztrosko biegać i bawić się jak inne szczenięta, zawsze była skupiona na zapachach. Potrafiła pieczołowicie obwąchiwać najmniejszy kawałek trawnika, centymetr po centymetrze, kilkanaście minut, żeby zdecydować się czy się tam załatwi czy nie. A dodam, że okres szczenięcy Ilvy przypadał na styczeń-marzec, więc odmarzało mi absolutnie wszystko ツ
Świat zapachów wybuchł na wiosnę. Ilva miała 5 miesięcy, była zafascynowana. Każda trawka, każdy kwiatek, każda osoba, każdy pies, każdy ptaszek. Interesowało ją absolutnie wszystko. Dla zabawy tropiła ślady przechodzących wcześniej ludzi, którzy zostawili ślady na piasku na plaży. Była taka zadowolona, kiedy udało jej się do nich dotrzeć!

Zapach ….
Ilva miała też kilka epickich wyczynów, kiedy na przykład wywęszyła zakopane przez wędkarzy pół metra pod ziemią martwe ryby. Odkopała je, wyciągnęła i potraktowała jak najlepsze perfumy. Poczułam ten zapach, kiedy biegła w moim kierunku będąc jeszcze kilka dobrych metrów przede mną. Kiedy dobiegła, myślałam, że zemdleję… ツ
Chociaż nie wiem czy jeszcze gorzej nie wspominam spaceru, kiedy zabraliśmy całą rodzinę na spacer z Ilvą po lesie. Miało być sielsko, rodzinnie, miały być zachwyty nad jej zjawiskowym wyglądem w otoczeniu lasu. Generalnie, miało być miło… ツ Ilva jednak wywęszyła z dalekiej odległości padłe zwierzę w znacznym stopniu rozkładu. Padlina okazała się najlepszą przekąską i szamponem do sierści. Kiedy wracała biegiem do nas ze szczęściem wypisanym na pysku, pomyślałam “omg, jaki to cudowny widok!”. Biegła z wiatrem, więc mina mi zrzedła już kiedy była kilka metrów przed nami ツ Powrót do domu cała rodziną w jedynym samochodzie i psem był masakrą. Pootwierane okna, szyberdach, nawiewy a i tak robiliśmy przystanki bo wszystkim robiło się niedobrze.
W domu zdecydowałam, że muszę sprowokować jej wymioty. Wszystko wyszło, ale resztę dnia spędziłam na balkonie zielona na twarzy, a mąż donosił mi szklanki z wodą. O matko i córko, tego zapachu nie da się opisać! 😱
Zapach cynamonu
Kiedy skończyła 9 miesięcy, powoli zaczęło mi brakować pomysłów na rozrywki. Mata węchowa wystarczała na ułamek sekundy. Szczerze mówiąc w ogóle korzystanie z niej straciło sens, bo dłużej chowałam te smaki w macie niż Ilva ją rozpracowywała. Szukanie smaczków po domu trwało maksymalnie z 5 minut, poza tym cały dom pachniał parówkami… Dłuższy czas zajęło mi szukanie odpowiedniego miejsca dla nas. W końcu zadzwoniłam i umówiłam się na pierwszy trening pracy węchowej. Byłam miło zaskoczona, że na informację, że przyjadę z wilczakiem nie usłyszałam “o nie!” albo “o boże” ツ
Wciągnęło. I mnie i ją. Choć początki były różne, ale Ilva jest potwornie ciekawska, co ułatwiało mi treningi. Nauczyła się zapachu cynamonu, pomarańczy i goździków, bo na tych pracuje się w lidze Nosework Polska. Ja pilnie uczyłam się teorii zapachu, żeby nie zostać za nią w tyle. Ale nie obyło się bez moich wtop, kiedy w okolicach świąt Bożego Narodzenia zamarzyłam sobie, żeby udekorować choinkę suszonymi plastrami pomarańczy i laseczkami cynamonu. Ilva jeszcze wtedy nie zawsze rozróżniała kontekst i pół dnia spędziła na biernym oznaczaniu mi choinki…. Tak jak godzinę ozdabiałam drzewko, tak godzinę je dekompletowałam ツ

Jak rozpoczęłyśmy treningi w październiku, tak na początku grudnia zdałyśmy 3 egzaminy z każdego zapachu osobno i Ilva dostała książeczkę startową potrzebną do zawodów w sportowej lidze detekcji zapachowej.
Na pierwsze zawody zabrałam ją z ciekawości. I bardziej na zasadzie treningu socjalizacyjnego. W końcu czekała nas sala z przynajmniej 15ma psami i ich opiekunami, a miałyśmy tam spędzić prawie cały dzień. Nie zakładałam, że będzie w stanie skupić się na którymkolwiek z ringów. Moją ambicją było poprowadzenie jej tak, żeby nie zjadła żadnego z uczestników ツ A tu pierwsze złoto!
Zapach pracy
Wyzwaniem były treningi na dworze. Potrzeba kontroli otoczenia jest u wilczaków bardzo rozwinięta. W związku z tym każdy możliwy czynnik zewnętrzny działa rozpraszająco – dla Ilvy nawet przelatująca muszka jest wyjątkowo godna uwagi. Zaczęłam więc od konkretnych przedmiotów – pień, ławka, samochód. Szło coraz lepiej! Trudno znaleźć samochód (poza swoim własnym) do przeszukań, więc pewnego razu wpadłam na to, by zamocować próbkę zapachową na skuterze należącym do systemu car-sharing. Nie przewidziałam jednak, że Ilva stanie na dwóch łapach i oprze się się o maskę pojazdu, który oparty był tylko na nóżce. Tył skutera podniósł się na zasadzie dźwigni i huknął z powrotem na ziemię. Rozległ się alarm na całą okolicę. “To nie my!” chciałam udawać, kiedy obie odskoczyłyśmy zaskoczone. A tu Ilva mimo wyjącego alarmu wróciła do przeszukania i pięknie oznaczyła próbkę… ツ No cóż, nie miałam jak udawać, że to nie moje dziecko ツ

Anegdoty anegdotami, ale praca z wilczakiem to godziny treningów, kreatywnego wymyślania na nowo zadań i wieczne zmagania z rozproszeniami, skupieniem, motywacją. Przez ten czas zdolności węchowe Ilvy rozwinęły się niesamowicie. Inaczej wyglądają spacery, jest dużo bardziej skupiona i dużo więcej pracuje nosem. Bywa, że zadaję jej zagadki do rozpracowania, a czasami to ona pokazuje mi coś, co wyjątkowo ją zafascynowało. Treningi i prace z zapachami na stałe wypełniły nam czas. Zapachy cynamonu, pomarańczy i goździków stały się cyklicznym elementem mojego domu. Ilva uwielbia detekcję, cieszy się na samo wyjęcie słoików z próbkami zapachowymi z lodówki!
Bezwzględnie zapach kawy!
E-book Teoria Zapachu był wyjątkowym wyzwaniem.
Jego stworzenie zajęło mi kilka miesięcy. Długo myślałam nad tym, by stworzyć kompendium wiedzy o teorii zapachu, głównie dlatego, że sama porządnie się naszukałam, by znaleźć możliwie jak największą ilość informacji. Były one szczątkowe, porozrzucane na różnych stronach, w większości zagranicznych jednostek szkoleniowych i policyjnych. Brakowało mi spójności. Poza tym miałam ogromną potrzebę podzielenia się wiedzą, która wyszła daleko poza tematy stricte związane z pracą z psem. Warianty rozchodzenia się zapachu przećwiczyłyśmy na własnej skórze. Do pewnych wniosków doszłyśmy wspólnie. Wiele pokazała mi Ilva.
Plany zmieniły się w potrzebę po Waszych prośbach o noseworkowe tematy na stronie. Powstał nawet mały oddział fanów detekcji NOSEWORK by SIMPLY WILD na Facebooku, gdzie przez czas izolacji społecznej związanej z wiadomą pandemią spotykaliśmy się na noseworkowych live’ach. Nie mogąc prowadzić zajęć inaczej, powstały też webinary. A mając dziurę w kontraktach medycznych, po etapie dramatyzowania i załamywania rąk, pomyślałam, że przecież nie będzie bardziej idealnego czasu, by w końcu przerzucić e-booka z kategorii planów do realizacji ツ

Teoria Zapachu jest publikacją, do której mam przeogromny sentyment. To dlatego, że jest efektem naszej wspólnej pracy z Ilvą. To ona mi ten świat pokazała i ona mi go tłumaczy. Jestem jej ogromnie wdzięczna. Nie tylko dlatego, że łaziła ze mną po różnych ostępach, by znaleźć ilustracje do poszczególnych sposobów rozchodzenia się zapachu ツ Ale przede wszystkim dlatego, że obdarzyła mnie zaufaniem. To dla mnie ogromne zobowiązanie.
e-BOOK Teoria Zapachu
Jeśli masz ochotę zobaczyć efekt naszej pracy to zapraszam Cię DO POBRANIA SPISU TREŚCI albo PIERWSZYCH DWÓCH ROZDZIAŁÓW e-BOOKa Teoria Zapachu!
uwielbiam <3
🖤🖤😘