Posted on: 22 listopada 2019 Posted by: Kara Bar Comments: 6

LATA POLOWAŃ

Wilki w Szwecji objęto ochroną w 1965 roku, kiedy to na terenie całego państwa pozostało przy życiu zaledwie 10 osobników. Tak jak w innych krajach, w Szwecji również pokutował przesąd o agresywnym, atakującym ludzi i zwierzęta gospodarskie zwierzęciu. W niektórych miejscowościach mężczyźni mieli nawet obowiązek uczestniczenia w polowaniach, które organizowano na wilki. Stosowano wiele okrutnych, a wręcz bestialskich metod zabijania tych zwierząt, przy których śmierć od kuli była jedną z najbardziej humanitarnych. Wzrost ilości dróg i węzłów komunikacyjnych w kraju, dodatkowo ułatwiała brutalne polowania. Polowano z helikopterów, samochodów, pieszo, z psami i bez nich. W pewnym momencie okazało się, że jedyne wilki, które pozostały na terenie Szwecji to te w parkach zoologicznych.

Wszystkie wilki mieszkające w szwedzkich ZOO pochodziły od tych samych osobników – par z dwóch miotów zabranych z lasów. Pierwszym rodzeństwem była Poika i Petronella, które schwytano w Finlandii w 1963 roku. Drugim – rodzeństwo zabrane ze szwedzkich gór. Kojarzenie krewniacze w populacji szybko spowodowało dziedziczne choroby oczu i nerek. Nie radzono sobie również z ucieczkami wilków z wybiegu. Te, którym udało się przedostać przegryzając metalowe ogrodzenia lub podkopując się pod betonowymi filarami zostawały zastrzelone lub ginęły na wolności.

wilczak czechosłowacki

PROJEKT WILK

Przez lata starano się oswoić Szwedów z wilkami na nowo. W końcu, po wielu innych gatunkach, powstał Projekt Wilk, który miał na celu reintrodukcję drapieżnika w Szwecji. Wilki hodowano w ogromnych zagrodach, w warunkach jak najbardziej zbliżonych do naturalnych (jak w Bardu w Arctic Wildlife Centre) stopniowo powiększając ich obszar, ucząc i ludzi i wilki współbytowania na jednym terenie. Ojcem chrzestnym programu był naukowiec Eric Zimen, który tak intensywnie propagował w mediach obraz wilka jako niegroźnego dla ludzi drapieżnika, że w pewnym momencie rekomendował je nawet jako zwierzęta użytkowe do psich zaprzęgów. Stanął nawet do startu, lecz nie udało mu się zapanować nad konfliktem jaki natychmiast wybuchł wśród wilków przy saniach – nie przejechał w tamtych zawodach ani metra. Niezmiennie jednak, pozostawał osobą uznawaną jako wybitny specjalista behawioru wilków.

Natura jednak wyprzedziła Projekt Wilk i w pewnym momencie zorientowano się, że po lasach, poza wybiegami odnaleziono watahę, której członkowie nie byli powiązani genetycznie z wilkami pozostającymi w programie w parkach. Samiec pochodził prawdopodobnie z Norwegii, samica najpewniej migrowała z okolic Rosji. Spotkały się dokładnie na terenach Szwecji, które zostały zaplanowane na miejsce reintrodukcji przez ówczesnego szefa projektu – Marta Marend. W Szwecji podniosły się głosy o celowym wypuszczeniu wilków poza protokołem lub przywiezieniu ich nielegalnie przez zwolenników programu. Z kolei osoby pracujące przy projekcie zarzekają się, że nikt nie wypuszczał wilków. Do dnia dzisiejszego nie ma pewnych informacji skąd wzięły się te wilki w lasach Szwecji…

W końcu ze Skanii przesłano osiem wilków do Kolmården, w którym z czasem rozpoczął się program wzbudzający kontrowersje i emocje do dziś.

PASZTET, KTÓRY ŁĄCZY GATUNKI

Projekt Bliski Kontakt z Wilkiem rozpoczął się tak trywialnie, że aż niesamowicie. Do parku w Kolmården przyjęto stażystkę, która pisała pracę pt. “Badania etologiczne wilków na wybiegu“. Annika Olsson miała 17 lat. Po miesiącach obserwacji wpadła na pomysł poczęstowania wilka pasztetem, który podała mu na dłoni. Zaciekawione zwierzę zlizało pasztet z wątróbki z jej dłoni nie robiąc jej krzywdy. I tak, 6 grudnia 1979 Annika wraz ze swoja koleżanką, w tajemnicy przed wszystkimi pracownikami ośrodka, weszły na teren wilczego wybiegu. W Kolmården mieszkało wtedy 13 wilków na terenie o wymiarach 40x60m. Dziewczynki uzbroiły się jedynie w … Frolic.

Mats Amundin, zoolog, ówczesny szef działu badań Kolmården był zafascynowany relacją Anniki ze środka wybiegu i pozwolił jej na kontynuowanie działań. Z czasem wszedł na wilczy teren razem z nią. Rok później informacje o “dziewczynce, która potrafi rozmawiać z wilkami” przeciekły do prasy i Annika stała się jedną z większych szwedzkich celebrytek.

WDRUKOWANIE MATKI I OJCA

Podczas gdy Annika Olsson rozpoczęła pełną sukcesów i trwającą do dziś karierę trenera psów, Kolmården postanowiło rozwijać projekt. Jego głównym celem miało być oswajanie Szwedów z wilkami – burzenie stereotypów i wytworzenie w ludziach poczucia przywiązania do gatunku wg zależności “nie zabijesz tego co dotknąłeś”. Mimo negatywnych opinii innych naukowców z Projektu Wilk, w latach 80tych oddzielono pierwszy miot od matki i wykarmiono wilcze szczenięta z butelki, licząc na pełną socjalizację zwierząt. Wykreowano funkcję “matki” i “ojca” watahy oraz szkolono pracowników z teorii komunikacji z wilkami – opartej na teorii dominacji. Uczono ich warczeć, gryźć i przytrzymywać drapieżniki naśladując ich relacje. Założono, że wilki, które od szczenięcia będą wychowywane z określonymi osobami będą czuły rodzinną więź z pomimo różnic gatunkowych. Teorię tę, zwaną “wdrukowaniem”, polegającą na silnym przywiązaniu do otaczających wilcze szczenię istot w okresie okienka socjalizacyjnego wysnuł austriacki etolog Konrad Lorenz. U wilków jest to czas między 3 a 12 tygodniem życia.

wilczak czechosłowacki

BLISKI KONTAKT Z WILKIEM

Z czasem na wilczy wybieg zaczęto wprowadzać turystów, którzy odwiedzali wilki w towarzystwie ich “matki” lub “ojca”. Spotkania z wilkami stały się główną atrakcją Kolmården, która przyciągała tłumy chętnych – szacowano, że wilki odwiedza ok. 10 000 osób rocznie. Komercyjne odwiedziny nazwano Bliskim Kontaktem z Wilkiem. Na wybieg zapraszano także telewizję i inne media. Dla parku było to wyjątkowo zbawienne – Kolmården borykało się z ogromnymi problemami i długami. Dzięki wilkom finanse ośrodka zaczęły się normować. Być może dlatego bagatelizowano pojawiające się co jakiś czas agresywne zachowania zwierząt wobec zwierzających lub pracowników. W okolicy drugiego roku życia wilków napięcie w watasze było wyraźnie odczuwalne. Rozdzielono je więc na grupy monopłciowe. Uznano, że wataha, w której znajdować się będą jedynie samce będzie bardziej stabilna.

WATAHA FARKASA

Matką i ojcem stada nazywanego “stadem Farkasa” była Karolina i Thomas. Grupa liczyła 9 samców – Farkas, Ulfur, Vilkas, Amaroq, Ookami, Tchono, Volk, Lobo i Kurt. Przez 8 pierwszych miesięcy szczenięta odebrane biologicznym matkom były wychowywane w domu Thomasa. Przeniesiono je na wybieg dopiero kiedy były już na samodzielne, a wspólne pomieszkiwanie stało się niemożliwe. Niepodzielnym przewodnikiem stada był Farkas. Wśród pozostałych wilków zdarzały się sprzeczki dotyczące pozycji w hierarchii. Ten, który przegrywał zostawał zdominowany, często pokaleczony, bez jedzenia i pokarmu.

Rok przed wypadkiem Karoliny na wybiegu uśpiono Kurta, który po uzyskaniu dojrzałości cechował się agresją wobec zwiedzających. Często atakował z ukrycia turystów, gryząc dotkliwie w nogi lub ręce. Po jego śmierci zachowania agresywne rozwinął Vilkas. Personel Kolmården określał go jako chimerycznego. Po kilku nieprzyjemnych sytuacjach kierownictwo zaczęło rozważać uśpienie również Vilkasa. Proces ten jednak zatrzymała Karolina, która zdecydowanie sprzeciwiła się tym planom. Kochała swoje wilki, a poza tym zmiany w grupie były i tak dynamiczne. Rola niechcianego członka stada przypadała wtedy Volkowi, który mocno pogryziony ukrywał się na wybiegu. Był w złym stanie. Nie jadł, a jego rany toczył intensywny stan zapalny. Karolina dokarmiała go ukradkiem przemycając w mięsie antybiotyki.

ROSZADY

Po dłuższym czasie efekt starań Karoliny i pozostałego personelu w końcu zaczął być widoczny i Volk zaczął zdrowieć. Czuł się już na tyle dobrze, że dwa tygodnie przed śmiertelnym wypadkiem Volk postanowił zawalczyć o pozycję w stadzie. Został przyjęty kosztem Lobo, który odrzucony zaczął ukrywać się w dalszej części wybiegu. W tym czasie personel zgodnie uznał, że Vilkas umocnił swoją pozycję w grupie i stał się jeszcze bardziej nieznośny. W notatkach jakie prowadzili pracownicy można przeczytać, że Vilkas był powodem, przez który szeregowi pracownicy Kolmården przestali wchodzić na wilczy wybieg. Zaczepiał, prowokował, gryzł – w szczególności po rękach i stopach. Pracownicy narzekali również, że Vilkas agresywnie zaczepia turystów. Farkas, samiec alfa, będący jego przeciwieństwem i uosobieniem rozwagi i spokoju, przywracał Vilkasa do porządku w sytuacjach większego napięcia.

WIĘCEJ ADRENALINY, WIĘCEJ PIENIĘDZY

Wizyty stały się wyjątkowo atrakcyjne dla turystów. Wilki były ciekawskie i bardzo zaczepne. Niektórzy pracownicy parku na rozprawie porównywali ich zachowanie do niesfornych szczeniąt. Kradły wystające części garderoby, podgryzały włosy, przygryzały dłonie. Były męczące. Tydzień przed wypadkiem Karolina zapisała w notatniku wybiegu, że Vilkas znienacka ugryzł turystkę w ramię. Zniszczył jej kurtkę, ale ponieważ miała grubą podpinkę, na skórze pozostały tylko wielkie siniaki. Po zdarzeniu Vilkas natychmiast przywarł do ziemi i oddał się w ręce Karoliny okazując pełne poddanie. Kolejny incydent dotyczył 15to letniej dziewczynki, którą przyprowadził ojciec w ramach świętowania jej urodzin. Została pogryziona przy samym przywitaniu. Z wybiegu wyprowadzono ją z poważnymi ranami uda, które musiały być zaopatrzone w najbliższym szpitalu. Mats Höggren, dyrektor działu hodowlanego Kolmården tłumaczył w prasie, że ani ojciec ani jego córka nie wspomnieli, że dziewczyna panicznie boi się psów. W Kolmården zorganizowano wtedy obowiązkowe i pilne zebranie gdzie dyskutowano nad Bliskim Kontaktem. Paradoksalnie, wraz z kolejnymi doniesieniami turystów przybywało. Przyciągała ich adrenalina i to, że park reklamował spotkania z wilkami jako “nieprzewidywalne i pełne emocji”. Mniej więcej w tym samym czasie Volk ugryzł w ramię pracownika parku o niższym szczeblu niż Karolina i Thomas. Od razu jednak poddał się Thomasowi, który na niego warknął. Karolina zaś raportowała, że Farkas i Vilkas stoczyli pojedynek o jej dłonie.

gryzące się wilki wilczaki

ŚMIERĆ KURTA

Kurt został uśpiony jako pierwszy wilk z tego stada. Jednym z opiekunów wilków była Anna. W pewnym momencie zauważyła, że stado zaczęło ją zupełnie ignorować. Nie zwracało na nią uwagi, nie reagowało na jej reakcje. Vilkas z Kurtem byli zaczepni i męczący, a wśród zwierząt panowało zamieszanie i lekko napięta atmosfera. Anna relacjonowała na rozprawie, że Ulfur złapał ją za kark i przygniótł do ziemi. Po szamotaninie puścił, lecz zdarzenie zainteresowało pozostałe wilki. Pracownica opowiadała, że nawet nie wiedziała kiedy stado zamknęło jej drogę do wyjścia. Oparła się o drzewo, które dało jej poczucie pewności i względnego spokoju za plecami. To co najbardziej ją przeraziło to to, że wraz z zamykającym się szykiem wilki opanował nagły, lodowaty spokój. Były bardzo opanowane, skupione i … cierpliwe. Anna opisywała, że była przerażona i jednocześnie wściekła. Kopała gdzie popadnie kiedy co pewien czas, któryś próbował ją dosięgnąć. Zeznawała, że wilki krążyły wokół niej cierpliwie wyczekując momentów, kiedy opadały jej emocje. Sytuację rozwiązał dopiero traktor, na dźwięk którego całe stado wytraciło rytm. Anna zrezygnowała z pracy, a Kurt stracił życie.

CO SIĘ WYDARZYŁO NA WYBIEGU 17.06.2012 ROKU?

Na rozprawie sądowej koleżanka Karoliny, Sofie zeznaje, że tego ranka ustalały z Karoliną plan dnia. Karolina podobno nie czuła się najlepiej, bolała ją głowa i od pewnego czasu miała momenty kiedy bywało jej słabo. Miała pójść na poranny obchód do wilków i wrócić do Sofie pomóc jej w dalszych przygotowaniach przed otwarciem parku. Długo na nią czekała, ale nie zdziwiło ją to, bo wiedziała, że rodzice wilków czasami zabawiali na wybiegu dłużej by podtrzymać więzi w stadzie. Kiedy jednak nie odbierała telefonu, a zrobiło się późno, Sofie postanowiła pójść na wybieg i sprawdzić co się stało. Po wejściu na wilczy teren trochę zaskoczył ją fakt, że żaden z wilków nie przyszedł się przywitać. Zauważyła, że krążą wokół śluzy do podawania jedzenia i ruszyła w tamtą stronę sądząc, że Karolina wykłada im posiłek. Po drodze natknęła się na kurtkę Karoliny, którą zdziwiona podniosła i wyrzuciła przez płot. Kiedy bliżej śluzy weszła między wilki znalazła zupełnie nagie ciało Karoliny. Zanim wpadła w panikę podeszła do śluzy i zamknęła się w niej od wewnątrz. Chwila minęła zanim była w stanie zawołać pomoc.

TRAGICZNY WYPADEK?

Po przyjeździe policji zamknięto tylko wybieg, pozostała część parku była otwarta. Nikt nie chciał wejść na teren wybiegu żeby zabrać ciało Karoliny. Nikt nie wiedział jakie są tak naprawdę procedury w takich sytuacjach. Kiedy wilki zostały po pewnym czasie odgonione, służbom udało się wejść na wybieg. Notatnik wybiegu wraz z długopisem znaleziono tuż przy wejściu. Uznano, że Karolina uległa wypadkowi chwilę po przekroczeniu progu, ponieważ dalej odnaleziono tylko ślady ciągnięcia ciała aż na drugą część wybiegu. Po drodze znaleziono fragmenty jej ubrań. Ciało Karoliny było okaleczone i zupełnie nagie. Na ręku miała tylko zegarek.

pijący wilk

SZOK I ROZPRAWA SĄDOWA

Po wypadku Szwecja była w szoku. Po 30 latach Bliskiego Kontaktu z Wilkiem Szwedzi zmienili swoje podejście do wilków i zgodnie uznawano ataki na ludzi jako niemożliwe. Personel Kolmården mimo opisywania nieprzyjemnej i męczącej atmosfery na wybiegu również uważał, że to co się stało nie mogło dać się przewidzieć. Wszyscy byli zdruzgotani. Łącznie z wilkami. Każda osoba pracująca w parku w tym czasie wspominała na rozprawie sądowej zupełną zmianę atmosfery wśród wilków. Po wypadku przez pewien czas odmawiały jedzenia, były niespokojne i drażliwe. Wymiotowały. Omijały okolice śluzy. Farkas był wyjątkowo niespokojny. Sofie, która znalazła ciało Karoliny zwróciła uwagę na jeszcze jeden szczegół – od momentu wypadku Volk wrócił do stada i uzyskał pełnię praw.

Po zebraniu dowodów prokuratura oskarżyła Matsa Höggrena, dyrektora działu hodowlanego Kolmården o szereg nieprawidłowości w projekcie Bliski Kontakt z Wilkiem. Przede wszystkim zarzucano mu nieodpowiedzialność w postaci braku jakichkolwiek wytycznych i procedur dotyczących bezpieczeństwa zarówno personelu jak i turystów w kontakcie z dzikimi zwierzętami. Wyrok zapadł 3,5 roku po wypadku. Matsa Höggrena skazano za niedopełnienie obowiązków i nieumyślne spowodowanie śmierci. Dodatkowo Kolmården musiało wypłacić 3,5 mln szwedzkich koron kary oraz 40 tysiecy koron odszkodowania siostrze Karoliny. Właściciele Kolmården postanowili nie odwoływać się od wyroku z szacunku dla bliskich Karoliny.

TEORIE DRAMATU

Przez 3,5 roku na sali sądowej przesłuchano wielu ekspertów, biologów, zoologów, behawiorystów, pracowników i bliskich. Padło wiele teorii, z których jedna przeczyła drugiej. Poruszano nawet teorię religijności dzikich zwierząt i zdolności traktowania przez nich ludzi jako istot boskich. Jednak w gruncie rzeczy wszystkie osoby wyrażające swoją opinię podczas procesu można podzielić na dwie grupy – tych którzy uważają, że wypadek był zupełnym przypadkiem, nieszczęśliwym wypadkiem, który mógł się przydarzyć każdemu, oraz na tych, którzy uważają, że śmierć Karoliny była tylko kwestią czasu. W Szwecji do tej pory nie ma zgodności co do teorii tego zdarzenia.

DRAMAT WILKÓW

Bezpośrednio po śmierci Karoliny spotkania z wilkami wznowiono. Nawet dzień później zjawiły się chętne grupy do głaskania wilków. Wataha jednak stała się “trudna” jak o niej mówili pracownicy. Wilki nie chciały współpracować. Projekt Bliskiego Spotkania zamknięto po 30 latach istnienia. Pracownicy również przestali wchodzić na teren wybiegu. Niedługo po wypadku uśpiono jednego z wilków (nie podano którego) “z przyczyn medycznych”. Resztę stada uśpiono w 2017 roku ze względu na brak możliwości współpracy ze zwierzętami.

wilk

A SPRAWDZĘ…

Temat Kolmården wciągnął mnie w ostatnich miesiącach do reszty. Jest wiele wątków, które wciąż nie dają mi spokoju. Najwyraźniej zaliczam się do grupy, która uważa, że wypadek dało się przewidzieć. Sądzę nawet, że gdyby nie ogromny przychód, który generowały wilki, Kolmården nie ignorowałoby sygnałów ostrzegawczych. Porównywanie wilków do psów jest ogromnym błędem. Mając w domu zwierzę, które ma zaledwie 30% wilczych genów widzę, jak inne jest ono od pozostałych psów. Jak wiele ma instynktów, jak wiele rzeczy nie można po prostu “przepracować”. Jak zupełnie inaczej myśli. Czytając informacje na temat zdarzeń na wybiegu mnie osobiście najbardziej uderzyła pierwsza próba Vilkasa ugryzienia turystki w rękę. Nawet nie samo ugryzienie, tylko to, co było później. Poddał się od razu przewodnikowi, ale przecież nie o to chodziło. On SPRAWDZIŁ. Sprawdził reakcje, sprawdził co będzie dalej, sprawdził co jest po po drugiej stronie zakazu. Zbyt dobrze znam to z własnego doświadczenia z Ilvą. Próbowanie jest zmorą opiekunów wilczaków. Dziś się nie da, ale może jutro jednak będzie już wolno?

MAGIA DRUGIEGO ROKU

Dwa lata. Wilki miały dwa lata kiedy zaczęły się pierwsze problemy. To dokładnie moment, kiedy ze szczeniaka rozwija się młody, dorosły osobnik. Wilki dojrzewają późno, dopiero po 3 latach można mówić o dorosłości osobnika na wolności. To samo dotyczy wilczaków, gdzie samice mogą mieć pierwszą cieczkę do 5 roku życia. Dlaczego nikt nie wziął pod uwagę poprzednich opisów prób socjalizacji wilków, które zawsze w okolicy 3-4 roku życia kończyły się eutanazją zwierzęcia bo opiekun sobie nie radził? Wspomnijmy chociażby historię Adolpha Murie, który przyjechał na Alaskę w 1939 roku obserwować wilki. Któregoś dnia wybrał z gniazda sukę i dał w prezencie swojej córce. Wilczyca mieszkała z nimi do 2 roku życia, kiedy to zaczęła wykazywać pierwsze objawy agresji. Któregoś dnia Murie cudem uszedł z życiem, a uratował go tylko bardzo wysoki płot. Z tej historii powstała książka “Wilki ze szczytu McKinley”. Po tej sytuacji Murie wrócił do domu, a wilczycę oddał do ZOO. Dwa lata to również okres pierwszych oznak agresji u Ilvy. Głównie wobec innych zwierząt, które stara się za wszelką cenę sobie podporządkować. I pierwszych objawów nieufności wobec ludzi.

OSTOJA CZY WIĘZIENIE?

Ponadto trzeba zauważyć, że nawet najlepiej zorganizowany park nie odda w pełni naturalnego środowiska zwierzęcia. O ile w przypadku gatunków zagrożonych niejako nie ma innego wyjścia, bo ważniejsze mimo wszystko jest utrzymanie populacji, tak w sytuacji innych gatunków to wciąż są warunki raczej więzienne. Wszyscy badacze wilków mówią zgodnie, że konflikty w rodzinach zdarzają się rzadko. Jeśli dojdzie do spięcia, wilk przegrany odchodzi i zakłada własną rodzinę. A gdzie odejdzie na wybiegu? Jego jedyną możliwością to ponowna walka o pozycję, inaczej czeka go śmierć – albo z głodu, albo przez zagryzienie. A jak ma wyglądać atmosfera w rodzinie złożonej z 8miu niekastrowanych samców?

CZY ŚMIERĆ KAROLINY DAŁO SIĘ PRZEWIDZIEĆ?

Jeśli chcecie wiedzieć jeszcze więcej o tej historii przeczytajcie koniecznie książkę Larsa Berge “Dobry Wilk. Tragedia w szwedzkim zoo.” Czyta się ją na wdechu 🙂

6 People reacted on this

  1. Trafiłam na ten post, bo szukałam opinii o “Dobrym wilku” właśnie… muszę przeczytać. 🙂

    Rzeczywiście, sytuacja była boleśnie łatwa do przewidzenia…

    Rozumiem, co projekt chciał uzyskać, widzę jak bardzo wilk przeraża moich finlandzkich czy norweskich znajomych – zupełnie inne podejście do tego gatunku niż my prezentujemy w Polsce. Ale źle się do tego zabrano. Wiele osób, nawet naukowców, przekłada ciepłe uczucia do psów na wilki, a to niestety nie to samo.

    Podziwiaj, ale nie dotykaj – myślę że do wilków należy stosować tę dobrą, starą zasadę. 😉

  2. Przeczytałam książkę, przeczytałam kilka wywiadów z jej autorem. Zapamiętałam zdania z jednego z wywiadów: ludzie z Kolmården chcieli zostać częścią wilczej watahy i to im się udało; zapomnieli jedynie, że tam nadal obowiązują wilcze, a nie ludzkie prawa.
    I myślę, że to jest częsty błąd, popełniany przez ludzi – przypisujemy oswojonym, prawie oswojonym, a nawet dzikim zwierzętom własne cechy, oczekujemy, że zwierzęta będą zachowywały się w sposób dla nas przewidywalny, według ludzkich reguł. Niezależnie od tego, w Kolmården w grę wchodziła jeszcze kalkulacja ekonomiczna, bilety na wybiegi wilków sprzedawały się bardzo dobrze. I to jest naprawdę okropne.

Tu możesz napisać co myślisz